"Hospicjum to też Życie"
|
Punkt informacyjny
telefon: 29 769 33 50od poniedziałku do piątku od godziny 8.00 do 12.00
Praca w domu chorego
od poniedziałku do piątku od godziny 7.30 do 20.00
|
|
|
Warto przeczytać
Benedykt XVI do instytucji charytatywnych | 19 wrzesień 2007 |
Przemówienie Ojca Świętego wygłoszone do austriackich wolontariuszy i pracowników instytucji charytatywnych w czasie spotkania w Wiedniu 9 września 2007 r.
Wielce szanowny Panie Prezydencie, najdostojniejszy Księże Arcybiskupie Kothgasser, drodzy Wolontariusze i Pracownicy honorowi różnych organizacji pomocy w Austrii, wielce szanowne Panie i Panowie, a przede wszystkim moi drodzy młodzi Przyjaciele!
Ze szczególną radością oczekiwałem tego spotkania z Wami pod koniec mojej wizyty w Austrii. Jak pięknie jest spotkać ludzi, którzy w naszym społeczeństwie starają się nadawać oblicze orędziu Ewangelii; widzieć osoby starsze i ludzi młodych, dzięki którym Kościół i społeczeństwo konkretnie doświadczają tej miłości, która podbiła nas jako chrześcijan: jest to miłość Boga, która sprawia, że uznajemy w innym bliźniego, brata lub siostrę! Jestem pełen wdzięczności i podziwu dla wielkodusznego zaangażowania w wolontariat tak wielu ludzi w różnym wieku w tym kraju. Wam wszystkim i tym, którzy pełnią bezpłatnie jakieś zadanie w Austrii chciałbym dzisiaj wyrazić moje szczególne uznanie.
Dzięki Bogu, że dla wielu jeszcze ludzi sprawą honoru jest dobrowolne angażowanie się dla innych, w jakieś stowarzyszenie, związek czy w określone sytuacje dobra wspólnego. Takie zaangażowanie oznacza przede wszystkim okazję do kształtowania własnej osobowości oraz czynnego i odpowiedzialnego włączania się w życie społeczne. Ale u podstaw gotowości do działań wolontariackich leżą często liczne a przy tym różnorodne motywy. Często na początku jest to zwyczajna chęć robienia czegoś sensownego i pożytecznego oraz otwarcie nowego pola doświadczeń. Młodym ludziom, i słusznie, chodzi przy tym także o radość i piękne przeżycia, o doświadczenie prawdziwego koleżeństwa we wspólnym działaniu, bogatym w treść. Często ideały i inicjatywy osobiste łączą się z czynną miłością bliźniego; w ten sposób jednostka zostaje włączona do wspólnoty, która ją wspiera.
Chciałbym tutaj wyrazić moją bardzo gorąco wdzięczność za wysokiej klasy "kulturę wolontariatu" w Austrii. Chciałbym podziękować każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie, wszystkim młodym i wszystkim dzieciom, bo i ich dobrowolne zaangażowanie jest imponujące: wystarczy wspomnieć tylko akcję kolędników misyjnych w okresie Bożego Narodzenia. Przede wszystkim chciałbym podziękować za te wszystkie małe i duże posługi i wysiłki, które może nie zawsze są dostrzegane i doceniane. Dziękuję i "Bóg zapłać" za wasz wkład w budowanie "cywilizacji miłości", która służy wszystkim i tworzy małą ojczyznę! Miłości bliźniego nie można zlecić; nie może jej zastąpić państwo i polityka, mimo wszelkich swoich słusznych działań na rzecz złagodzenia biedy i pomocy socjalnej. Miłość bliźniego ciągle potrzebuje osobistego i dobrowolnego zaangażowania, dla którego oczywiście państwo musi stworzyć ogólnie sprzyjające warunki.
Dzięki temu wkładowi pomoc przybiera swój ludzki wymiar i nie zostaje pozbawiona ludzkiego oblicza. I właśnie dlatego, wy jako wolontariusze, nie jesteście "zapchajdziurami" w sieci społecznej, lecz przyczyniacie się do nadania ludzkiego i chrześcijańskiego oblicza naszemu społeczeństwu.
To właśnie młodzi ludzie pragną, aby ich zdolności i talenty zostały "obudzone i odkryte". Wolontariusze chcą być wzywani do sprawy osobiście. "Potrzebuję cię!", "Ty to potrafisz!": ileż dobrego robi nam taka prośba. Właśnie w swojej ludzkiej prostocie wskazuje ona bezpośrednio na Boga, który chciał każdego z nas i który każdemu z nas dał osobiste zadanie, co więcej - który nas potrzebuje i czeka na nasze zaangażowanie.
W ten sposób Jezus wzywał ludzi i dawał im odwagę do czynienia rzeczy wielkich, których sami nie czuliby, że są w stanie ich dokonać. Dać się wzywać, postanawiać, a następnie wyruszać w drogę bez normalnego pytania o korzyści i zyski - taka postawa zawsze będzie pozostawiała uzdrawiające ślady. Tę drogę pokazali swoim życiem święci. Jest to droga ciekawa i pasjonująca, wielkoduszna i właśnie dzisiaj aktualna. "Tak" wypowiedziane dobrowolnemu i solidarnemu zaangażowaniu jest decyzją, która czyni ludzi wolnymi i otwartymi na potrzeby innych; na wymogi sprawiedliwości, obrony życia i zachowania stworzenia. W zaangażowaniu wolontariackim kryje się kluczowy wymiar chrześcijańskiego obrazu Boga i człowieka: umiłowanie Boga i miłość bliźniego.
Drodzy Wolontariusze, Panie i Panowie! Dobrowolne zaangażowanie się jest echem wdzięczności, a zarazem przekazywania otrzymanej miłości. "Deus vult condiligentes" - Bóg pragnie tych, którzy wraz z Nim kochają, mawiał Duns Skot. Tak postrzegane zaangażowanie na zasadzie nieodpłatnej ma wiele wspólnego z łaską. Kultura, która chce wszystko przeliczać i za wszystko płacić, która stosunki międzyludzkie wtłacza w swego rodzaju ciasny gorset praw i obowiązków, dzięki niezliczonym rzeszom wolontariuszy doświadcza, że samo życie jest darem, na który nie zasłużyliśmy.
Jakkolwiek zróżnicowane, liczne, a nawet sprzeczne byłyby powody waszego dobrowolnego zaangażowania, a także drogi do niego, u podstaw ich wszystkich leży ostatecznie owa głęboka wspólnota, która wypływa z "darmowości". Za darmo otrzymaliśmy życie od swego Stwórcy, za darmo zostaliśmy wyswobodzeni ze ślepej uliczki grzechu i zła, za darmo otrzymaliśmy Ducha i jego różnorodne dary. "Miłość jest bezinteresowna: nie praktykuje się jej dla osiągnięcia innych celów". "Kto pomaga, dostrzega, że właśnie w ten sposób i jemu jest udzielana pomoc; nie jest jego zasługą ani tytułem do chluby fakt, że może pomagać. To zadanie jest łaską". Za darmo przekazujemy to, co otrzymaliśmy przez swoje zaangażowanie, przez nasze posługiwanie wolontariackie. Ta logika "darmowości" wykracza poza zwykłe obowiązki i nakazy moralne.
Bez zaangażowania wolontariuszy nie mogły, nie mogą i nie będą mogły przetrwać dobro społeczne i społeczeństwo. Spontaniczna gotowość żyje i przejawia się poza rachubami i oczekiwaniem na rewanż oraz zrywa zasady gospodarki rynkowej. Człowiek bowiem jest kimś znacznie większym niż tylko zwykły czynnik ekonomiczny, którym należy oceniać według norm gospodarczych. Postęp i godność społeczeństwa zależą ciągle na nowo właśnie od tych ludzi, którzy robią więcej niż tylko to, co jest ich ścisłym obowiązkiem.
Panie i Panowie! Zaangażowanie wolontariuszy jest służbą na rzecz godności człowieka, zakotwiczoną w jego bycie stworzonym na obraz i podobieństwo Boga. Święty Ireneusz z Lyonu mówi: "Chwałą Boga jest żywy człowiek, a życie człowieka jest wizją Boga". Mikołaj Kuzańczyk w swoim dziele na temat wizji Boga tak oto rozwinął tę myśl: "A ponieważ oko jest tam, gdzie znajduje się miłość, czuję, że Ty mnie kochasz... Twoje spojrzenie, Panie, jest miłością...
Spoglądając na mnie, Ty, Boże ukryty, pozwalasz mi dostrzec siebie... Twoje spojrzenie jest ożywiające... Twoje spojrzenie oznacza działanie". Spojrzenie Boga - spojrzenie Jezusa zaraża nas miłością Boga. Są spojrzenia, które mogą prowadzić na manowce lub nawet lekceważyć. I są takie, które mogą okazywać szacunek i wyrażać miłość. Osoby pracujące honorowo okazują ludziom uznanie, przywołują na pamięć godność człowieka oraz wzbudzają radość życia i nadzieję. Wolontariusze są strażnikami i rzecznikami praw człowieka i jego godności. Ze spojrzeniem Jezusa łączy się jeszcze inna forma patrzenia. "Zobaczył go i poszedł dalej" - czytamy w Ewangelii o kapłanie i lewicie, którzy widzieli leżącego przy drodze na pół umarłego człowieka, ale poszli dalej (por. Łk 10, 31.32). Są tacy, którzy widzą, a udają, że nie widzą, którzy mają przed oczami potrzebujących, a jednak pozostają obojętni - jest to jeden z zimnych nurtów naszych czasów. W spojrzeniu innych, właśnie tego, kto potrzebuje naszej pomocy, doświadczamy konkretnej potrzeby miłości chrześcijańskiej. Jezus Chrystus uczy nas nie mistyki "zamkniętych oczu", lecz mistyki "otwartego spojrzenia" i wraz z tym bezwarunkowego obowiązku postrzegania warunków innych ludzi, sytuacji, w jakiej znajduje się ten człowiek, który - według Ewangelii - jest naszym bliźnim. Spojrzenie Jezusa, szkoła oczu Jezusa, wprowadza nas w ludzką bliskość, w solidarność, w dzielenie się czasem, dzielenie się darami, a nawet dobrami materialnymi.
Dlatego "ci, którzy działają w kościelnych organizacjach charytatywnych, winni wyróżniać się tym, że nie ograniczają się do wykonywania w sposób rutynowy stojących przed nimi w danej chwili zadań, lecz oddają się innym z uwagą podpowiadaną przez serce... Serce to widzi, gdzie potrzebna jest miłość i działa konsekwentnie". Tak, "muszę stawać się człowiekiem kochającym, którego serce jest otwarte, aby dać się wstrząsnąć w obliczu potrzeby innego. Wtedy znajduję swego bliźniego lub lepiej: to on pozwala mi się znaleźć".
Wreszcie przykazanie miłości Boga i bliźniego (por. Mt 22, 37-40; Łk 10, 27) przypomina nam, że przez miłość bliźniego my, chrześcijanie, oddajemy cześć samemu Bogu. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili!" (Mt 25, 40). Jeśli w konkretnym człowieku, którego spotykamy, jest obecny Jezus, wówczas działalność dobrowolna może się stać doświadczeniem Boga. Udział w sytuacjach i potrzebach ludzi prowadzi do "nowego" bycia razem i działania, które nadaje sens. W ten sposób ta bezpłatna służba może pomóc wyciągnąć ludzi z izolacji i włączyć ich we wspólnotę.
Na koniec pragnę przypomnieć wam o sile i znaczeniu modlitwy dla tych, którzy są zaangażowani w pracę charytatywną. Modlitwa do Boga jest sposobem wyjścia z ideologii lub rezygnacji w obliczu bezmiaru ludzkich nieszczęść. "Chrześcijanie bowiem, pomimo wszystkich nieporozumień i zamieszania w otaczającym ich świecie, nie przestają wierzyć w 'dobroć i miłość Boga do ludzi' (por. Tt 3, 4). Choć jak inni ludzie zanurzeni są w dramatycznej złożoności wydarzeń dziejowych, mocno trwają w przekonaniu, że Bóg jest Ojcem i kocha nas, nawet jeżeli Jego milczenie pozostaje dla nas niezrozumiałe".
Drodzy Wolontariusze i dobrowolni pracownicy dzieł charytatywnych w Austrii, Panie i Panowie! Gdy ktoś wypełnia nie tylko swe obowiązki zawodowe i rodzinne - a aby to robić dobrze, już trzeba wiele sił i wielkiej miłości - ale jeszcze angażuje się dla drugich, poświęcając swój cenny czas wolny w służbie człowieka i jego godności, jego serce się rozszerza. Wolontariusze nie rozumieją pojęcia bliźniego w wąskim znaczeniu: rozpoznają oni także w "dalekim" bliźniego, którego Bóg zaakceptował i który przy naszej pomocy winien być objęty dziełem odkupienia dokonanym przez Chrystusa. Inny, bliźni w znaczeniu Chrystusowej Ewangelii, staje się dla nas uprzywilejowanym partnerem w obliczu nacisku i presji świata, w którym żyjemy. Ten, kto przestrzega "priorytetu bliźniego", żyje i postępuje zgodnie z Ewangelią oraz uczestniczy w misji Kościoła, który zawsze pragnie postrzega człowieka integralnego i chce, aby odczuł on miłość Bożą.
Nasz Dziennik
|
Drukuj |
|